Dopiero zaczyna się wyłaniać nowa forma interwencjonizmu. Nie wiemy jeszcze jak będzie wyglądał, ale jego dotychczasowy kształt jest nie do zaakceptowania – podkreślali uczestnicy panelu „Nowy interwencjonizm” w czasie EFNI.
W wystąpieniu wprowadzającym do panelu Andrzej K. Koźmiński, ekonomista, Akademia Leona Koźmińskiego próbował odpowiedzieć na pytanie, ile państwa, ile rynku? Jego zdaniem, bez aktywnej roli państwa nie da się rozwiązać wielu problemów z zakresu bezpieczeństwa, zdrowia czy edukacji. – W ostatnim 10-leciu nastąpiło nagromadzenie kryzysów – zmiany klimatyczne, klęski głodu, wojny. Znaleźliśmy się w punkcie zwrotnym, który wymusza radykalne zmiany. Ale nowy interwencjonizm na razie nie istnieje. Narasta niepewność jutra i poczucie zagrożenia. Nie wiadomo, jaki ma być ten państwowy interwencjonizm, skoro nie może być taki, jaki jest – powiedział.
– Z żalem musimy pogodzić się z jakąś formą interwencjonizmu państwowego. Ale jest go w ostatnich latach za dużo – podkreślił Marek Górski, przewodniczący Rady Nadzorczej, GRUPA ERGIS. Polityka państwa jest bowiem często realizowana na koszt przedsiębiorców i nie zawsze przynosi pozytywne efekty. Państwowe monopole zakłócają konkurencję. Ostatnio władza przekonuje nas, że firmy państwowe są najlepsze. A przykładowo cena jednej akcji Orlenu spadła od 2018 roku z ok. 100 zł do ok. 60 zł. Interwencjonizm dla przedsiębiorców jest fatalny – podsumował.
Zdaniem Piotra Grabowskiego, radcy prawnego, wspólnika zarządzającego, GWLAW, interwencjonizm jest potrzebny. Są dziedziny, gdzie państwo powinno interweniować. Ale przykre jest to, że często nieprofesjonaliści wpływają na profesjonalistów. – Jestem zwolennikiem prostych rozwiązań. Dzisiaj w firmach planuje się podatki w perspektywie roku, a powinna to być perspektywa co najmniej 10-letnia – powiedział.
– W branży tytoniowej przechodzimy dużą transformację. Potrzebujemy w tym zakresie wsparcia państwa – stwierdził Marek Żółtowski, senior regulatory manager, BAT. Są różne pomysły jak zmieniać branżę tytoniową – od wprowadzenia prohibicji, jak było kiedyś z alkoholem, po wskazywanie przez państwo różnych rozwiązań. Najlepiej byłoby oprzeć się przy tworzeniu nowych regulacji na naukowym myśleniu i dowodach – podsumował.
– Sztuczna inteligencja też nie wie, jak będzie wyglądał nowy interwencjonizm – mówiła Henryka Bochniarz, przewodnicząca Rady Głównej Konfederacji Lewiatan. Po I i II wojnie światowej było poszukiwanie wspólnych rozwiązań, było wspólne myślenie, żeby wprowadzać w życie pomysły ograniczające protekcjonizm. Teraz po pandemii nie dostrzegam takich wysiłków. – Obecnie mamy do czynienia z nasileniem interwencjonizmu państwowego, nawet w USA. Mieliśmy nadzieję, że kraje Europy Środkowowschodniej, które weszły do UE w 2004 roku i w praktyce doświadczyły do czego prowadzi interwencjonizm państwa, wniosą nowe rozwiązania, regulacje. A stało się tak, że jesteśmy obciążeniem dla UE- dodała.
– Trudno sobie wyobrazić równowagę między biznesem, państwem i konsumentem. Dlatego potrzebny jest arbiter, którym powinna być władza polityczna. Jeśli dobrze spełnia ona tę funkcję, to wszystko jest w porządku. Ale jeśli po stronie władzy politycznej pojawiają się ludzie niekompetentni, nawiedzeni, to wszystko zaczyna wyglądać źle. Niemniej jednak powinniśmy dążyć do zachowania równowagi między państwem, biznesem, środowiskiem, konsumentami – podsumował Andrzej K. Koźmiński.
Panel prowadził Sławomir S. Sikora, przewodniczący Rady Nadzorczej banku Citi Handlowy.